18.08.2014

[KSIĄŻKA] Crash; Nicole Williams



Dziś, po długiej przerwie w pisaniu czegokolwiek, mam dla was recenzję książki „Crash” autorstwa Nicole Williams. Zaczęłam ją czytać z kilku powodów. Potrzebowałam lekkiej lektury na wakacje, a ta książka, zgodnie z internetową recenzją i tym, co sugeruje okładka, to nastoletni romans z baletem w tle. I tego właśnie się spodziewałam. Romans był, ale z całą resztą bywało różnie.
     Książkę czytałam w angielskiej wersji językowej, więc nie wiem czy i w jaki sposób została przetłumaczona na polski. W wersji angielskiej autorka używa bardzo prostego języka, dzięki czemu lekko się czyta. Bardziej wymagający czytelnicy z pewnością poczują niedosyt, ponieważ nie uświadczy się tu długich, rozbudowanych i literacko barwnych opisów. To raczej książka dla tych, którym nie zależy na poetyckości tekstu, barwnych opisach. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, a główną bohaterką jest nastolatka, dlatego też cała książka poziomem językowym i stylistycznym dopasowana jest do poziomu licealistki. Nic mnie pod tym względem nie zachwyciło, ale koncepcja jest spójna i dlatego może tak bardzo mnie ta kwestia nie raziła.
         To, co zdecydowanie wywarło na mnie negatywne wrażenie, to ubogość świata przedstawionego. W książce sceny i cała fabuła przedstawione są w taki sposób, jakby wszystko działo się w próżni. Niewielka garstka bohaterów tak zamotana jest we własnym małym światku, jakby nic na zewnątrz nie istniało. Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, w których toczyła się akcja. Postacie nie przejmują się niczym, co nie daje im w twarz. Można by było umieścić ich na księżycu i niczego by to nie zmieniło.
        W książce mocną stroną jest kreacja bohaterów. Ciekawe charaktery i dużo kontrastów między nimi sprawiają, że można wczuć się w ich pozycję, nawiązać z nimi pewnego rodzaju relacje. Pod tym względem zdecydowanie nie jest monotonnie, a postacie zbudowane są w taki sposób, że zaskakują nawet pod koniec książki.
         Główny wątek fabuły jest dość oklepany – grzeczna dziewczyna, niegrzeczny chłopak i romans między nimi. Wątki poboczne, chociaż nieliczne, zaskakują i determinują wątek główny, dzięki czemu nie jest on nudny i monotonny. Mimo że całość nie trzymała za bardzo w napięciu i momentami wydawało mi się, że wszystko jest jedynie przeciąganiem momentu, kiedy główni bohaterowie wylądują ze sobą w łóżku, były zaskakujące wątki, dzięki którym całość wygląda nawet w porządku.
       Największym rozczarowaniem dla mnie był fakt, że autorka nie zadała sobie trudu by przynajmniej udawać, że wie coś o tańcu klasycznym, a książka promowana pointami na okładce zawierała góra dwie sceny związane z tańcem.
     Czy poleciłabym tą lekturę? Jedynie tym, którzy nie liczą na niezwykłe doznania estetyczne i emocjonalne. Ten tekst połyka się w jeden wieczór i szybko się o nim zapomina, ale na plażę czy leniwe popołudnie nadaje się w sam raz.